Dawno nie pisałam, ale po prostu nie maiłam siły, weny, ochoty. U nas ostatnio tak jak już wspominałam życie kręci się od jednej, do drugiej choroby Patrysi :(
Tak jest i tym razem, Pati od tygodnia znowu chora, a ja już po prostu nie daje rady.
Ale po kolei.....
Po otrzymaniu wyników testów alergicznych okazało się, że Pati ma alergię pokarmową. A więc udaliśmy się do jak jeszcze wtedy myślałam "Pani alergolog" która zakazała Patce jeść większość rzeczy które do tej pory spożywała.
A mianowicie
- mleko i wszystkie jego przetwory
- wołowinę, cielęcinę , kurczaka, indyka
- miód, orzechy, czekoladę, cytrusy, tran, seler, kiwi, pomidory, jabłka
- jajka, makaron
- ograniczyć pszenicę, żyto, kukurydzę, ryż itp.
Z tej wizyty wyszłam załamana.
Ponieważ dieta mojego dziecka, do tego dnia w większości składała się właśnie z tych produktów:(.
A lista lekarstw które miała ona zażywać, przyprawiała mnie o zawrót głowy. Nie będę ich tu wymieniać, bo na samą myśl mnie skręca.
Diagnoza ta nie dawała mi jednak spokoju, a że Patka w dniu tej wizyty zaczęła na nowo kaszleć, zapisałam się do naszego pediatry.
Niestety w przychodni do której należy Tysia przyjmuje ona tylko raz w tygodniu więc na tę wizytę musieliśmy poczekać 3 dni :(.
To były jedne z gorszych dni w moim życiu.
Pati kaszlała naprawdę mocno i dużo, a nocne ataki kaszlu trwały godzinami. Na prawdę były takie chwile, w których wydawało mi się że już dłużej tego nie zniosę.
Ta niemoc i lęk o moje dziecko doprowadzały mnie do szału.
Na szczęście jakoś to przetrwaliśmy, i nadszedł w końcu dzień wizyty.
Pani doktor osłuchała Patkę na prawdę bardzo dokładnie i stwierdziła że nic nie słyszy ani w oskrzelach ani w płucach, i że jest to jakieś wirusowe przeziębienie.
Mnie jednak te ostre ataki kaszlu nie dawały spokoju, więc poprosiłam o skierowanie na RTG klatki piersiowej żeby upewnić się że to nic poważniejszego.
Przy okazji skonsultowałam się z nią w sprawie rzekomej alergii "na wszystko" i po obejrzeniu tych wyników i listy leków jakie zostały nam wypisane, Pani Doktor złapała się za głowę i stwierdziła że to chyba jakaś pomyłka.
Ponieważ z tego co ona tam widzi Patka faktycznie ma jakąś drobna alergie ale tylko na mleko.
A listę leków która jej pokazałam zmniejszyła o połowę.
Stwierdzając jednak że nie jest ona specjalistą od alergii i dała nam namiary na Panią Doktor pediatrę-alergologa ze Szpitala MSWiA gdzie i ona z resztą pracuje. I na tym zakończyła się nasza wizyta.
Ze skierowaniem na RTG klatki piersiowej w ręku, pojechaliśmy do szpitala aby je tam wykonać. Opis i zdjęcie kazano nam odebrać następnego dnia (czyli w środę)
W międzyczasie, zadzwoniłam do poleconej przez nasza Panią doktor, Pani alergolog i umówiłam się na wizyt w czwartek (czyli dzisiaj)
Po odebraniu wczoraj RTG okazało się że w prawym płucu Patusi radiolog zauważył "pasemkowate zagęszczenia miąższowe" :(
Od razu po przeczytaniu tej diagnozy zadzwoniłam do drugiego naszego pediatry (gdyż tak jak pisałam wcześniej poprzednia Pani Doktor przyjmuje tylko raz w tygodniu), a on kazał mi dodatkowo wykonać córeczce Morfologię z rozmazem i CRP.
Z tymi badaniami pojechaliśmy do niego na wizytę, a że znany on jest z niechęci do wypisywania antybiotyków, stwierdził że spróbujemy wyleczyć to bez nich, choć oczywiście istnieje taka możliwość że jednak trzeba będzie je zastosować :(. Wkurzyłam się na niego ogromnie, gdyż jego postępowanie jest dla mnie niezrozumiałe ( pierwszy raz w życiu, spotykam się z tym ażeby nie leczyć zapalenia płuc antybiotykiem) no ale cóż ja biedny żuczek mogę. Wyszłam od niego z nadzieja że wie co robi i jego decyzja nie odbije się jeszcze bardziej na zdrowiu mojego dziecka. Fakt jest jednak taki że zawiódł on moje zaufanie. I jak już trochę ochłonę, to mocno się zastanowię nad dalszymi konsultacjami u Pana Doktora.
Korzystając z okazji również z nim omówiłam wyniki testów alergologiczne Patrysi, a on potwierdził jedynie słowa które poprzedniego dnia usłyszałam od naszej rodzinnej Pani doktor. A mianowicie stwierdził, że oprócz lekkiej alergii na mleko nic innego w nich nie widzi.
Dzisiaj w końcu, doczekałam się wizyty u wcześniej wspomnianej Pani Doktor pediatry-alergologa.
Pani Doktor dokładnie obejrzała i osłuchała moje dziecko, zapoznała się z wyniki, i stwierdziła że Patusia ma prawostronne przewlekłe zapalenie płuc:(, którego bez antybiotykoterapii nie da się wyleczyć!
Już jej nawet nie mówiłam że wczoraj byłam u innego lekarza który stwierdził zupełnie co innego, bo jednak jej decyzja wydała mi się o wiele bardziej rozsądna niż ta poprzednia (pomimo całej mojej sympatii do poprzedniego Pana Doktora).
I choć osobiście nie jestem zwolenniczką podawania antybiotyków, to uważam że skoro dziecko od listopada prawie ciągle kaszle, a na RTG ewidentnie widać zmiany w płucach to nie ma na co czekać.
Nie będę tu już wyliczać, ile razy z tym kaszlem byłam u lekarza, bo szkoda mi na to moich już i tak bardzo skołatanych nerwów. Ale sam fakt że jest to przewlekłe zapalenie płuc świadczy o niedopatrzeniu któregoś z nich :(
A i tym razem pewnie również było by podobnie, gdybym sama nie poprosiła o skierowanie
rentgen.
W drugiej kolejności zajęła się testami alergologicznymi, gdyż stwierdziła że priorytetem jest wyprowadzenie Patulki z zapalenia płuc.
Jednak to co w tej sprawie od niej usłyszałam, było jak balsam na moje zranione od niepokoju o zdrowie mojego dziecka serce.
Okazało się, że tak samo jak pediatrzy stwierdziła ona jedyne małą alergię na mleko i wszystkie jego przetwory, oraz wołowinę i cielęcinę, które na razie musimy całkowicie odstawić.
Oczywiście że nie da się tego w 100% pozbyć z diety bo białko mleka krowiego jest "wszędobylskie" jak to powiedziała, ale na ile się da mamy je ograniczy. Odstawiamy je na jakieś 4 do 6 miesięcy, ponieważ to właśnie alergeny mogą wpływać na obniżenie odporności Patrycji. Przez ten czas mamy ich nie dostarczać do organizmu i w ten sposób spróbować ja odbudować.
Po za tym Pani Doktor stwierdziła że alergia jest na tyle mała, że Patusia raczej z niej wyrośnie, a gdyby bardzo tęskniła z a mlekiem to raz na 4 dni możemy jaj podać mleko kozie.
W związku z tym co od niej usłyszałam, opowiedziałam jej naszą przygodę z poprzednia "Panią alergolog".
Pani doktor wysłuchała mnie uważnie, po czym zapytała o nazwisko. Jak je usłyszała to stwierdziła że wie o kim mówię i że mimo całego szacunku jakim owa panią darzy, lepiej by było gdyby zajęła się swoja dziedzina. Na co ja zrobiłam wielkie oczy gdyż zapisując się do tej przychodni prosiłam o zapisanie mnie do alergologa. Ale co się właśnie dzisiaj okazało poprzednia "Pani Doktor alergolog" okazała się być "Panią Doktor pulmonolog" z zamiłowania zajmującą się alergologią :).
Na szczęście, w miarę szybko to odkryliśmy ( po tygodniu) i już więcej na pewno do niej nie pójdziemy!!!
Kończę ten wywód bo i tak już go nieźle zagmatwałam.
A morał z całej tej historii jest taki.
"MAMO, UFAJ SWOJEJ INTUICJI"