piątek, 1 marca 2013

........ ?

Dawno nie pisałam, ale po prostu nie maiłam siły, weny, ochoty. U nas ostatnio tak jak już wspominałam  życie kręci się od jednej, do drugiej choroby Patrysi :(
Tak jest i tym razem, Pati od tygodnia znowu chora, a ja już po prostu nie daje rady.

Ale po kolei.....

Po otrzymaniu wyników testów alergicznych okazało się, że Pati ma alergię pokarmową. A więc udaliśmy się do jak jeszcze wtedy myślałam "Pani alergolog" która zakazała  Patce jeść większość rzeczy które do tej pory spożywała.

A mianowicie
- mleko i wszystkie jego przetwory
- wołowinę, cielęcinę , kurczaka, indyka
- miód, orzechy, czekoladę, cytrusy, tran, seler, kiwi, pomidory, jabłka
- jajka, makaron
- ograniczyć pszenicę, żyto, kukurydzę, ryż itp.

Z tej wizyty wyszłam załamana.
Ponieważ dieta mojego dziecka, do tego dnia w większości składała się właśnie z tych produktów:(.
A lista  lekarstw które miała ona zażywać, przyprawiała mnie o zawrót głowy. Nie  będę ich tu wymieniać, bo na samą myśl mnie skręca.

Diagnoza ta nie dawała mi jednak spokoju, a że Patka w dniu tej wizyty zaczęła na nowo kaszleć, zapisałam się do naszego pediatry.
Niestety w przychodni do której należy Tysia przyjmuje ona tylko raz w tygodniu więc na tę wizytę musieliśmy poczekać 3 dni :(.
To były jedne z gorszych dni w moim życiu.
Pati kaszlała naprawdę mocno i dużo, a nocne ataki kaszlu trwały godzinami. Na prawdę były takie chwile, w których wydawało mi się że już dłużej tego nie zniosę.
Ta niemoc i lęk o moje dziecko doprowadzały mnie do szału.
Na szczęście jakoś to przetrwaliśmy, i nadszedł w końcu dzień wizyty.
Pani doktor osłuchała Patkę na prawdę bardzo dokładnie i stwierdziła że nic nie słyszy ani w oskrzelach ani w płucach, i że  jest to jakieś wirusowe przeziębienie.
Mnie jednak te ostre ataki kaszlu nie dawały spokoju, więc poprosiłam o skierowanie na RTG klatki piersiowej żeby upewnić się że to nic poważniejszego.
Przy okazji skonsultowałam się z nią w sprawie rzekomej alergii "na wszystko" i po obejrzeniu tych wyników i listy leków jakie zostały nam wypisane, Pani Doktor złapała się za głowę i stwierdziła że to chyba jakaś pomyłka.
Ponieważ z tego co ona tam widzi Patka faktycznie ma jakąś drobna alergie ale tylko na mleko.
A listę leków która jej pokazałam zmniejszyła o połowę.
Stwierdzając jednak że nie jest ona specjalistą od alergii  i dała nam namiary na Panią Doktor pediatrę-alergologa ze Szpitala MSWiA gdzie i ona z resztą pracuje. I na tym zakończyła się nasza wizyta.

Ze skierowaniem na RTG klatki piersiowej w ręku, pojechaliśmy do szpitala aby je tam wykonać. Opis i zdjęcie kazano nam odebrać następnego dnia (czyli w środę)
W międzyczasie, zadzwoniłam do poleconej przez nasza Panią doktor, Pani alergolog i umówiłam się na wizyt w czwartek (czyli dzisiaj)

Po odebraniu wczoraj RTG okazało się że  w prawym płucu Patusi  radiolog zauważył "pasemkowate zagęszczenia miąższowe" :(
Od razu po przeczytaniu tej diagnozy zadzwoniłam do drugiego naszego pediatry (gdyż tak jak pisałam wcześniej poprzednia Pani Doktor przyjmuje tylko raz w tygodniu), a on kazał mi dodatkowo wykonać córeczce Morfologię z rozmazem i CRP.

Z tymi badaniami pojechaliśmy do niego na wizytę, a że znany on jest z niechęci do wypisywania antybiotyków, stwierdził że spróbujemy wyleczyć to bez nich, choć oczywiście istnieje taka możliwość że jednak trzeba będzie je zastosować :(. Wkurzyłam się na niego ogromnie, gdyż  jego postępowanie  jest  dla mnie  niezrozumiałe ( pierwszy raz w życiu, spotykam się z tym ażeby nie leczyć zapalenia płuc antybiotykiem)  no ale cóż ja biedny żuczek mogę. Wyszłam od niego z nadzieja że wie co robi i jego decyzja nie odbije się jeszcze bardziej na zdrowiu mojego dziecka. Fakt jest jednak taki że zawiódł on moje zaufanie. I jak już trochę ochłonę, to mocno  się zastanowię  nad dalszymi konsultacjami  u Pana Doktora.
Korzystając z okazji również z nim omówiłam wyniki testów alergologiczne Patrysi, a on potwierdził  jedynie słowa które poprzedniego dnia usłyszałam od naszej rodzinnej Pani doktor. A mianowicie stwierdził, że oprócz lekkiej alergii na mleko nic innego w nich nie widzi.

Dzisiaj w końcu, doczekałam się wizyty u wcześniej wspomnianej Pani Doktor pediatry-alergologa.

Pani Doktor dokładnie obejrzała i osłuchała moje dziecko, zapoznała się z wyniki, i stwierdziła że Patusia ma prawostronne przewlekłe zapalenie płuc:(, którego bez antybiotykoterapii nie da się wyleczyć!
Już jej nawet nie mówiłam że wczoraj byłam u innego lekarza który stwierdził zupełnie co innego, bo jednak jej decyzja wydała mi się o wiele bardziej rozsądna niż ta poprzednia (pomimo całej mojej sympatii do poprzedniego Pana Doktora).
I choć osobiście nie jestem zwolenniczką podawania antybiotyków, to uważam że skoro dziecko od listopada  prawie ciągle kaszle, a na RTG  ewidentnie widać zmiany w płucach to nie ma na co czekać.
Nie będę tu już wyliczać, ile razy z tym kaszlem byłam u lekarza, bo szkoda mi na to moich już i tak bardzo skołatanych nerwów. Ale sam fakt że jest to przewlekłe zapalenie płuc świadczy o niedopatrzeniu któregoś z nich :(
A i tym razem pewnie również było by podobnie, gdybym sama nie poprosiła o skierowanie rentgen.

W drugiej kolejności zajęła się testami alergologicznymi, gdyż stwierdziła że priorytetem jest wyprowadzenie Patulki z zapalenia płuc.
Jednak to co w tej sprawie od niej usłyszałam,  było jak balsam na moje zranione od niepokoju o zdrowie mojego dziecka serce. 
Okazało się, że tak samo jak pediatrzy stwierdziła ona jedyne małą  alergię na mleko i wszystkie jego przetwory, oraz wołowinę i cielęcinę, które na razie musimy  całkowicie odstawić.
Oczywiście że nie da się tego w 100% pozbyć z diety bo białko mleka krowiego jest "wszędobylskie" jak to powiedziała, ale na ile się da mamy je ograniczy. Odstawiamy je na jakieś 4 do 6 miesięcy, ponieważ  to właśnie alergeny mogą wpływać na obniżenie odporności Patrycji. Przez ten czas mamy ich nie dostarczać do organizmu i w ten sposób spróbować ja odbudować.
Po za tym Pani Doktor stwierdziła że alergia jest na tyle mała, że Patusia raczej z niej wyrośnie, a gdyby bardzo tęskniła z a mlekiem to raz na 4 dni możemy jaj podać mleko kozie.

W związku z tym co od niej usłyszałam, opowiedziałam jej naszą przygodę z poprzednia "Panią alergolog".
Pani doktor wysłuchała mnie uważnie, po czym zapytała o nazwisko. Jak je usłyszała to stwierdziła że wie o kim mówię i że mimo całego szacunku jakim owa panią darzy, lepiej by było gdyby zajęła się swoja dziedzina. Na co ja zrobiłam wielkie oczy gdyż zapisując się do tej przychodni prosiłam o zapisanie mnie do alergologa. Ale co się właśnie dzisiaj okazało poprzednia "Pani Doktor alergolog" okazała się być "Panią Doktor pulmonolog" z zamiłowania zajmującą się alergologią :).

Na szczęście, w miarę szybko to odkryliśmy ( po tygodniu) i już więcej na pewno do niej nie pójdziemy!!!

Kończę ten wywód bo i tak już go nieźle zagmatwałam.

A morał  z całej tej historii jest taki.

"MAMO, UFAJ SWOJEJ INTUICJI"

6 komentarzy:

  1. Brawa dla mamy! A mówią, że mamy za bardzo przeżywają jak coś się dzieje i jak się okazuje - słusznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz matczyna intuicja zazwyczaj nie zawodzi. I ja mam zamiar się tego trzymać....

      Usuń
  2. Ojej. Naprawdę miałaś nosa.
    Mama nadzieję, że szybko to wyleczycie.
    Ja karmiąc musiałam byc na diecie bo Ala miała skazę i powiem ci, że jakoś da się funkcjonować. To kwestia przyzwyczajenia. Wiem, że dziecku trudniej jest zrozumieć, ze nie może czegoś jeść ale Patrysia to mądra dziewczynka więc na pewno aż tak źle nie będzie.
    Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taka nadzieję, że Patka zrozumie i jakoś to przetrwamy. A 4 czy 6 miesięcy to znowu nie aż tak długo, więc myślę że damy radę :)

      Usuń
  3. Ale przeszlas Kochana.. Nie wspominając o Patrycji.. Cholera.. Nie znoszę lekarzy, w.asnie dlatego, ze każdy jedzie własnym torem,imo ze w tym samym kierunku.. Masakra :-)
    Buziaki :-***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze jest to, że zamiast lekarzy to rodzice musza leczyć własne dzieci :(

      Usuń