Wszystko co dobre szybko się kończy - NIESTETY !!!
Przygotowań do Świąt było co niemiara, a same one minęły w mgnieniu oka. Dopiero co szykowałam nas do wyjazdu, a dzisiaj z powrotem jesteśmy w domu.
Święta minęły w rodzinnej atmosferze. Spędziliśmy je z rodziną mojego męża a mianowicie z jego rodzicami, bratem i jego rodziną.
W Wigilię jak pewnie u wszystkich było dość pracowicie, bo przygotowanie tych wszystkich pyszności zajmuje jednak sporo czasu .
Na naszym stole w tym roku zagościły następujące potrawy:
- dorsz smażony
- łosoś smażony
- kapusta z grochem
- barszczyk z uszkami
- grzybowa z łazankami
- grzybki smażone (jako dodatek do ryby)
- ryba po grecku
- śledź pod pierzynką
- kutia na gęsto
- kutia na rzadko
- ziemniaki
- kompot z suszu
Pyszności było mnóstwo a co za tym idzie, kilogramów przez to niestety chyba tez przybyło :) aż strach stanąć na wadze więc na razie tego nie robię :)
A wyglądało to tak:
Pierwszy dzień Świąt spędziliśmy gościnnie. Przyjechała rodzina żony, brata męża. A Pati jak zawsze była szczęśliwa i radosna :)
W drugi dzień Świąt zapomnieliśmy zupełnie o robieniu zdjęć, więc relacji obrazkowej nie będzie :) ale było równie miło i sympatycznie.
I tak to już po raz czwarty przeżylismy Święta z naszym największym szczęściem, z naszą córeńka Patrysią :)